4.IV. 2018 Feckenham
Dzisiaj będzie fotograficznie, chociaż nadal mokro.
Pada. Pada trzeci dzień z rzędu, ale aparat mnie „świerzbi” . Może uda mi się porobić zdjęcia między kroplami.
Może nie między, ale krople obecne.
Wszyscy tęsknią za wiosną i każdy lubi wąchać kwiatki…
Franio samodzielnie założył kalosze i dołączył do nas -jako jedyny z rodziny, któremu trochę wody z nieba zupełnie nie przeszkadza. Nie licząc psa, któremu nigdy nic nie przeszkadza, pod warunkiem, że może towarzyszyć krok w krok. Kochany pies z tej naszej Szekli. Potrafi tylko kochać. I tylko całym sercem.
Flat Coated Retriever, urodzona w Yorkshire – nareszcie znów w swojej Ojczyźnie. Docenia tutejsze wrzosowiska przeplatane błotnistymi kałużami. Ja mniej. Szczególnie po powrocie ze spaceru.
Niektórzy na spacery prawie nie wychodzą i zapuszczają korzenie na kanapie…Az trudno uwierzyć, że ta wielka stopa w kadrze powyżej należy do mojego „małego „Jasia…
Mały Jaś.
Hania czy Mania..? 😉
Ty mnie mamo, lepiej pilnuj. Albo chociaż swoich ” kapci”….
No dobra…przyznaję: nie dopilnowałam…
Wiej Mały Człowieku póki możesz, matka w ogrodzie znalazła narzędzie tortur… Łamanie kołem…to chyba brytyjska metoda wychowawcza, nieprawdaż…?